close
loading
b1.jpg


 SKIT W ODRYNKACH

 

Piękny styczniowy poranek na Podlasiu. Jest ciepło a słońce przebijając się przez coraz rzadsze chmury rozświetla widoczne przed nami  i ciągnące się  niemal po horyzont, buro-zielone uroczysko. Pośród owych traw, grzęzawisk i oczek wodnych wije się długa, wąska kładka. Wydaje się że prowadzi donikąd bo cel jest ukryty daleko, niemal poza zasięgiem ludzkiego wzroku. Ta zagadkowość potęguje jeszcze tajemniczość miejsca w którym się znaleźliśmy i zachęca do jego poznania. Jedynie ozdobna brama widoczna na początku drewnianej przeprawy , informuje o tym, że przybyliśmy do jedynej prawosławnej pustelni w Polsce, oddalonej od zgiełku cywilizacji i biegu codziennego życia. Podlaska cisza, bliskość rzeki i wszechobecne bagna dobrze strzegą spokoju tego miejsca i skłaniają do wyciszenia...Przechodzimy przez drewniane wrota, ozdobione pozłacaną kopułą i wyruszamy w drogę przez mokradła...Kładka jest już w wielu miejscach nadwątlona przez upływający czas. Nowe deski zastępują te najbardziej zmurszałe. Drewniany pomost jest nisko zawieszony nad grząskim gruntem, podpierające go pale porasta mech. Kładka  ma około kilometra długości. W miarę zbliżania się  do skitu zaczynają wyłaniać się zza wysokich traw złote kopuły cerkwi, zarys zabudowań.

 

 

Przed samym monasterem, który jest umiejscowiony na niedużym wzniesieniu znajduje się kolejna drewniana brama. Mijamy ją i wchodzimy do pustelni ojca Gabriela. Jak informuje nas jego duchowy pomocnik, gospodarza akurat nie ma w pustelni, wyjechał w ważnych sprawach. Jednak obiecuje godnie go zastąpić i rzeczywiście z chęcią oprowadza nas po niedużym monasterze.


Jest tu kilka budynków, wzniesionych z bali na modłę rosyjską z których szczególnie przykuwa uwagę piękna  i nieduża cerkiew. Wnętrze świątyni nie rozczarowuje i zawiera piękne elementy zdobnicze i liturgiczne. Możemy min. zobaczyć ołtarz wykonany na indywidualne zamówienie w Rosji. Piękne ikony a także surowość wnętrza, zachowana dzięki naturalnym świerkowym balom, doskonale współgra z miejscem. Monaster jest z jednej strony otoczony stawem rybnym. Któregoś roku podczas wiosennych roztopów, wody Narwi przedarły się przez wały i ryby ze stawu stały się łupem rzecznych drapieżników. Na jednym z pomostów stoi kilka uli.

 

Do pustelni można dojechać drogą, kiedy stan wody na to pozwala. Jednak niepowtarzalny nastrój zaciekawienia i niezwykłości można poczuć tylko podążając drewnianą kładką. Trzeba zdać sobie jedynie sprawę że wraz z czasem także pojęcia ewoluują . I dzisiejsza pustelnia nie odpowiada naszym wyobrażeniom o tym miejscu. Czasy kiedy było to miejsce całkowitego odosobnienia od otaczającego świata raczej bezpowrotnie minęły, przynajmniej w Polsce. Wprawdzie monaster nie ma doprowadzonego prądu ale jest agregat i na jednej z budowli jest zainstalowana (dyskretnie) np. antena telewizyjna. Poza tym same odwiedziny turystów i licznych mieszkańców przeczą temu pojęciu w jego pierwotnym znaczeniu. Sam ojciec Gabriel jest także znanym zielarzem i chętnie pomaga ludziom, którzy go odwiedzają. Warto odwiedzić to miejsce i poczuć jego specyficzny klimat.