POCZĄTKI - PRZEZ SZWECJĘ - NORWEGIA - NORDKAPP - FINLANDIA
NORDKAPP
Przed 9 rano,po śniadaniu wyruszamy aby osiągnąć dziś Przylądek Północny. Droga jest bardzo górzysta i kręta co nie pozwala na szybką jazdę. Około godziny 14 dojeżdzamy do tunelu prowadzącego pod fiordem na przylądek. Tunel powstał całkiem niedawno, ma ponad 7 km i schodzi bardzo stromo w dół. Dokładnie 212m pod poziom morza. Tyle potrzeba,żeby przejechać pod fiordem. Podjazd jest bardzo stromy. UAZ ma problemy z jechaniem na trzecim biegu ale walczy z nimi i zwycięża podjeżdżając do wylotu tunelu bez redukcji.
Zaraz za wylotem znajduje się tablica informacyjna z wykazem opłat za przekroczenie tunelu. Podjeżdzamy do bramki i...płacę kartą całkiem niezłą sumkę... Istnieje połączenie promowe, być może jest tańsze, kiedyś jeszcze chciałbym to sprawdzić. Na Nordkapp - ie nie ma już żadnej roślinności poza sporadyczną "borowiną".Główni przedstawiciele fauny to renifery a flory to mchy i porosty. Stroma droga ciągnie się niemiłosiernie.
Wreszcie zbliżamy sie. Przylądek Pólnocny jest coraz bliżej. Dojeżdżamy do kolejnych bramek - tu płaci się za sam wstęp na przylądek. Robimy w tył zwrot i stajemy na parkingu 1 km przed bramkami. Przez przylądek północny zaczyna przewalać się gęsta mgła pędzona lodowatym wiatrem. Nordkapp powitał nas chłodno. Jest na tyle gęsta,że nie widać osoby oddalonej o 2 m. Jednak tak jak się nagle pojawiła równie szybko znika i nastaje piękne słońce. Rozmawiamy z napotkanym małżeństwem z polski,które radzi nam ominąć bramki. Postepujemy wg.wskazówek rodaków.
Kierujemy się w stronę obserwatorium na lewo od bramek i nikniemy za płaskowyżem. Niesamowita gra kolorów i barw zarówno powietrza jak i wody jest możliwa do zauważenia tylko tutaj. Siedzimy jakiś czas w jednym miejscu i wpatrujemy się w morze północne i bezmiar nieba. Są całkowicie inne niż,to co widzieliśmy dotychczas. Mając na uwadze uwagi spotkanych polaków kierujemy się okrężnym łukiem w stronę bramek...Niestety, kiedy zbliżamy się(wraz z innymi "oszczędnymi" turystami)z położonej najbliżej budki (bo są dwie) żwawo bieży w naszym kierunku młody człowiek. Grzecznie nas informuje,że wstęp kosztuje tyle a tyle i że trzeba kupić bilety. Żadne tłumaczenia nie przynoszą rezultatu i chcąc nie chcąc zawracamy. Cóż, przecież się nie poddamy...Po krótkim namyśle próbujemy z drugiej strony (jak się później okazało,najbardziej uczęszczanej).Tym razem się udaje i około godz.18.30 stajemy na Nordkapp - ie. Dziwne to uczucie,kiedy człowiek osiągnął to co zamierzał. Ale z całą pewnością przeważała w nas wtedy wielka radość choć to niby tylko kawałek zwykłej ziemi...
Rozkoszujemy się pięknym słońcem zalewającym Nordkapp i przecudnymi widokami. Słońce nie chowa się tu za horyzont od połowy maja do końca lipca a strome urwiska i nagie skały nadają temu miejscu niegościnną,nieziemską atmosferę.Samowie (Lapończycy) uznawali Przylądek Północny za miejsce święte,promieniujące dziwną i tajemnicza mocą-składali tu ofiary na długo zanim zainteresowali się nim inni mieszkańcy europy. Nazwe Przylądek Północny ( North Cape ) nadał temu skrawkowi lądu angielski odkrywca Richard Chancellor, który dryfował tędy w 1553r,poszukując morskiej drogi do Indii i Chin tzw.północno-wschodnim szlakiem. To wydarzenie jest upamiętnione ekspozycją w budynku. Jest ciepło,choć jeżeli wejdzie się w strefę cienia, ciało ogarnia lodowate powietrze-tu czuć prawdziwą polarną atmosferę :-) Na Nordkapp - ie przebywamy około dwóch godzin. Przed naszym odejściem nadciągają chmury i skały zasnówa mgła. Słychać tylko niekiedy piskliwe głosy mew i wyłaniający sie z białego tumanu szum fal uderzających o podnóża ponad 300 metrowych skał..
Na samym Nordkapp - ie oprócz słynnego symbolu globusa w 1998 roku został pobudowany ośrodek dydaktyczno-wypoczynkowy. Są w nim prezentowane różne aspekty życia na dalekiej północy,przedstawieni są tutejsi przedstawiciele fauny i flory. Oraz spora makieta dotycząca działań wojennych Kriegsmarine.
Jednak Przylądek Północny na którym stoi słynny pomnik nie jest najdalej wysuniętym na północ skrawkiem europy. Ze skromnego parkingu około 9 km na południe od Przylądka prowadzi oznakowany pieszy szlak na uroczy cypel Knivskjelodden. Najwyrazniej niepisane porozumienie z promotorami Nordkapp - u zapobiegło ustawieniu tablicy informacyjnej, niemniej leżący na 71 11`08`` szerokości geograficznej północnej Knivskjelodden jest prawdziwie najdalej na północ wysuniętym punktem europy. Szlak jest dosyć łatwy. Póznym wieczorem wyruszają ta droga Justyna oraz Jeremi a ja idę spać pozostawiając Młodego w walce z rozterkami:iść czy nie iśc??! Wygrało zmęcznie i młody zostaje w obozie. Tutaj słońce daje się we znaki. Świeci prosto w ściany namiotu i jest tak widno jak w południe. Udaje nam się w końcu jakoś zasnąć choć nie jest to proste. Śnimy o pierwszych zdobywcach dalekiej północy...