close
loading
ARMATA.jpg

POCZĄTKI - PRZEZ SZWECJĘ - NORWEGIA - NORDKAPP - FINLANDIA

 

FINLANDIA

 

 

Po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów Finlandii dochodzę do przekonania,że za kierownicą umrę z nudów. Krajobraz całkowicie płaski. Naokoło dosyć anemiczne lasy świerkowe gęsto urozmaicone oczkami jezior.

 

Po dwóch dniach dojeżdżamy do Kuopio. Jest to miasto znane przede wszystkim z racji organizowania wielu turniejów narciarskich i wobec powyższego na obiad zatrzymaliśmy się w bliskiej okolicy skoczni.Profesorski prymus przechodzi dziś samego siebie i finał próby jego podpalenia jest taki ,że mój prawy but płonie a sam sprawca grozi eksplozją. Traktuję go gaśnicą i ogłaszam,że (przynajmniej na razie)nie chcę mieć z tym czymś nic wspólnego. Pałeczkę przejmuje Jeremi i po jakimś czasie udaje sie rozpalić stabilny ogień. Po obiedzie wychodzimy z Młodym obejrzeć skocznie. Pierwsze wrażenie jest stosunkowo blade. Podejrzewałem,że są trochę większe. Ale po wejściu na podest dla "machających chorągiewkami trenerów" proporcje trochę ulegają poprawie. W każdym razie jest b.mało miejsca dla widzów. Jakaś mała trybunka i nie za dużo placu wokół i to wszystko. Po obejrzeniu średniej i małej skoczni podchodzimy do największej,130metrowej. To już zupełnie inna konstrukcja. Przede wszystkim jest bardzo bezpieczna. Skoczek po wybiciu się z progu przez cały czas trwania lotu utrzymuje dystans z podłożem ok.1-3 metrów. Skocznia jest tak wyprofilowana,że idealnie pokrywa sie z parabolą lotu skoczka. Podczas gdy na dwóch starszych i mniejszych skoczniach obok,między progiem i podłożem jest kilka metrów...Właściwie na samą skocznie wejsć nie można ale...drzemiący w nas duch sportowy pozwala nam na zwiedzenie tego obiektu a to wymaga ,wierzcie mi,sporego wysiłku.

 

Rowaniemi to jak wiadomo przede wszystkim miasteczko Santa Clausa (tego komercjalnego). Zajeżdżamy tam z lekkim uprzedzeniem,gdyż nic nie zastąpi tego prawdziwego Mikołaja,który podobno mieszka na bardzo dalekiej północy a nie w miejscu,które odwiedza tysiące turystów rocznie. Św. Mikołaj biskup Miry (dzisiejsza Turcja) zasłynął nie tylko jako wspomożyciel ubogich, ale był też ascetą i ratował niesłusznie skazanych. Najczęściej przedstawiany jest w stroju biskupim z sakiewką w ręce i dziećmi u kolan. Ojczyzną obecnego baśniowego krasnala jest Laponia. Osadził go tam w XIX wieku amerykański rysownik Thomas Nast. Santa Claus wywodzi się z legend skandynawskich (pochodzi od tępego trolla), jeździ saniami zaprzężonymi w renifery. Jest niskiego wzrostu, ma pokaźny brzuch i czerwone ubranie z białymi akcentami. Postać do celów reklamowych dopracował w 1931 r. koncern Coca-Cola. W ostatecznej wersji Mikołaj jest więc potężny, dostatni, a jego strój luksusowy. Kompleks drewnianych (przecież jesteśmy w Skandynawii)budynków jest dobrze rozplanowany i dodatkową atrakcją jest tutaj przechodząca przez środek placu linia koła polarnego. Poza "molochami" czyli pocztą samego świętego i restauracją oraz sklepami jest również sam Klaus..Na samym początku,wchodząc do jego "siedziby"człowiek odnosi wrażenie,że czas cofnął się do czasów swojego dzieciństwa. Na wstępie witają Nas czterometrowe szafy z książkami o metrowych wymiarach woluminów, proporcjonalne do tego sprzęty domowe,porozstawiane skrzętnie tu i tam a nawet pająk spokojnie przędący swoją sieć w rogu chaty. Po przejściu wstępnego korytarza wchodzi się do głównej sali,gdzie siedzi sam pan M. Wizualne wrażenie jest bardzo dobre,tutaj gratulacje dla pomysłodawców i twórców ekspozycji wnętrza tego pomieszczenia. Wszystko jest tak jak generalnie każdy to sobie wyobraża. Stary dziadek w ogromnych,ciepłych bamboszach siedzi na podwyższeniu. Obok błyska na kominku ogień (sztuczny niestety) który podgrzewa wodę na gorącą herbatę a wokoło są wszelkiego rodzaju sprzęty przydatne na dalekiej północy a w jego pracy w szczególności...z myszami w dziurze włącznie!

 

Na wstępie Santa Klaus zagaduje po angielsku skąd przybywamy i po naszej odpowiedzi słyszymy:Dzień Dobry!Witam serdecznie!...po czym dalsza konwersacja jest prowadzona po angielsku. Całkiem sympatyczny gość. Gdyby jeszcze nie wisiał obok cennik ze stawkami za foto z nim samym...Ciekawą opcją jest możliwość wpłaty na miejscu bodajże 3 lub 4 euro za co na podany adres,przed świetami bożego narodzenia wpływa paczka z listem i prezentem od "oryginalnego świętego Mikołaja". Komercja niestety nie ominęła jak widać nawet" świętych...".

 

Lahti to kolejne miasto sportów zimowych. I podobnie jak w Kuopio i tutaj zwiedzamy teren słynnych skoczni. Ciekawe,że największa z nich jest zakończona w sezonie letnim...basenem pływackim. I to nie jakimś tam basenikiem ale pełno wymiarowym basenem olimpijskim. Z nastaniem sezonu zimowego,basen jest zasuwany i na jego powierzchni ląduje niejaki Adam Małysz, który z pływaniem przecież nie ma za wiele wspólnego...Helskinki są bardzo ciekawym miastem. Posiadają swoisty klimat i oglądając miasto na każdym kroku spotyka się coś nowego. W przeciwieństwie do Sztokcholmu ,stolica Finlandii bardzo ciepło wita przybyszów serwując im wiele rozrywek w parkach i na swoich ulicach.

 

Po wcześniejszej (dokonanej w Lahti) internetowej rezerwacji wykupujemy bilety na prom i płyniemy do Estonii. Prom jest dosyć specyficzny. Posiada napęd strumieniowy,który rozpędza go do 75-80 km/h. Najlepiej o tym świadczy głośny brzęk butelek w sklepach wolnocłowych. Na pełnym morzu, kiedy prom rozwinął własciwą prędkośc zaglądamy na odkrytą rufę całą skąpaną w milionowych drobinkach wody rozbryzgujących się o powierzchnie morza po wylocie z dysz napędowych promu.  Mkniemy do Talina z szybkością  błyskawicy pozostawiąjac szeroki kilwater za sobą.Z pewnością na ich terenach jest wiele miejsc wartych zobaczenia. Szczególnie polecam Talin oraz Rygę. Oba miasta robią bardzo dobre wrażenie i oferują wiele atrakcji turystom.

 

Jeżeli ktoś wybiera się do Norwegii aby zobaczyć zupełną dzikość dalekiej północy i prawdziwą tundrę to z pewnością troszkę się rozczaruje. Niestety nawet tam są już wszędzie doskonałe drogi asfaltowe i dojazd na Nordkapp nawet limuzyną nie stanowi dziś problemu. Tym niemniej Skandynawia posiada niesamowity urok i nadal w dużej mierze dziewiczą przyrodę.

 

Krajobrazy które tam ujrzeliśmy oraz atmosfera tamtych dni z pewnością na długo pozostaną w naszej pamięci i sądzę, że każdy z nas wyruszy tam kiedyś raz jeszcze.